Tym razem będzie dość kolorowo 🙂 Jakiś czas temu pojawiła się na toofaced.eu nowa paletka ITALIAN SPRITZ. Czy od pierwszego wejrzenia rzuciła mnie na kolana? Niekoniecznie… Skusiłam się ponieważ na europejskiej stronie Too Faced miała zaskakująco dobrą cenę. Nie było jej co prawda jeszcze wtedy w polskiej Sephorze gdy dokonywałam zakupu, ale porównując dotychczasowe ceny za tego typu palety, można było sądzić że będzie dużo droższa, gdy już się u nas pojawi. No i nie pomyliłam się.
Paleta jest wielkości typowych „czekoladek” i ma bardzo podobne do nich metalowe opakowanie. Gdy pojawiła się na stronie toofaced.eu kosztowała 139 zł, podczas gdy w polskiej Sephorze ceny „czekoladek” wahają się obecnie w granicach 219- 245 zł. Dodatkowo miałam kod rabatowy -20%, tym więc sposobem udało mi się zakupić najnowszą paletę od Too Faced za 111 zł. No jak mogłam nie skorzystać? Moje przewidywania się spełniły, bo w momencie pojawienia się jej w polskiej Sephorze okazało się, że jej cena to 245 zł. Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy i na stronie toofaced.eu też się w końcu połapali, że chyba paleta została wprowadzona ze złą ceną, bo obecnie kosztuje 231 zł. To i tak w dalszym ciągu mniej niż w polskiej Sephorze, ale już nie prawie o połowę mniej 🙁
To tyle o perypetiach cenowych, teraz o samej palecie… Jak większość „czekoladek” i im podobnych paletka ma urocze metalowe opakowanie ozdobione wytłoczonym wzorem i napisami. Kolorystyka opakowania typowo letnia, słońce, drinki, palemki 🙂 Po otwarciu możemy poczuć delikatny zapach, nie jestem w stanie powiedzieć co ma on przypominać, dla mnie nie jest on ani drażniący, ani jakoś szczególnie przyjemny. Na stronie możemy przeczytać następujący opis: „Przenieś się do Jeziora Como we Włoszech (bez biletu lotniczego) z tą „musującą” paletą cieni do powiek, inspirowaną naszym ulubionym letnim koktajlem!”. Czyli może jest to zapach tego koktajlu 🙂
W środku znajdziemy 18 cieni o różnym wykończeniu: mamy tu 10 matów i 8 cieni o wykończeniu metalicznym / z błyskiem. Kolorystyka jest przeróżna. Są tu zarówno beże, brązy i złoto, ale też róże, pomarańcze, fiolety, no i niestety znów kompletnie dla mnie nieprzydatne metaliczne niebieskie. I o ile LAKE & BAKE wpada delikatnie w turkus i jest taki bardziej zgaszony, więc go czasem tam wykorzystam, to LAKE COMO będzie zapewne leżał odłogiem. W palecie jest też przepiękny szaro-czarny cień z drobinkami o nazwie COMO AFTER DARK.
Poniżej możecie zapoznać się z opisami poszczególnych kolorów, które znajdziemy w paletce.
HOLY CANNOLI – jasny matowy łososiowy róż
CIAO BELLINI! – piękny brzoskwiniowy metalik, ze złotymi drobinkami
WHEN IN ROME… – matowy intensywny koral
TAKE ME TO CHURCH – delikatny opalizujący metaliczny róż
FEELIN’ SAUCY – rudy mat wpadający delikatnie w pomarańcz
LAKE COMO – chłodny jasnoniebieski metalik ze srebrnym połyskiem
TOASTED IN TUSCANY – matowy nudziak w odcieniu ciepłego beżu
CIN! CIN! – piękny brązowo-miedziany metalik
SPRITZ & GLITZ – chłodny metaliczny róż opalizujący na niebiesko
SPAGHETT ABOUT IT – matowy średni brąz wpadający w zgaszony koral
GRAPPA DON’T PREACH – przepiękne masełkowate metaliczne złoto
ESPRESSO YOURSELF – chłodny dość ciemny matowy brąz
LAKE & BAKE – niebiesko-turkusowy metalik
MAMMA MIA! – matowy burgund
COMO AFTER DARK – przepiękny szaro-czarny metaliczny cień z wyraźnymi drobinkami
IMPASTA-BLE – matowy jasny brąz z żółtymi tonami
GELAT-OHH! – jaśniutki kremowy mat, bardzo dobrze napigmentowany
Paleta ma piękne kolory i bardzo dobrze się z nią pracuje. Maty są dobrze napigmentowane i ładnie się ze sobą łączą, a błyski bardzo dobrze się nakładają i długo utrzymują na powiece. Szczególnie zaskoczył mnie jaśniutki GELAT-OHH!, który jest dobrze widoczny na powiece, a czasem te jasne cienie mają tak słaby pigment, że nie jest to takie oczywiste. Ten jest bardzo dobrze napigmentowany i naprawdę bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Do tego jest mięciutki, wręcz kremowy i bardzo fajnie się nakłada na powiekę. Ciekawą propozycją jest również najciemniejszy w palecie COMO AFTER DARK. Ma piękne mieniące drobinki i bardzo ładnie sprawdza się przy podkreślaniu dolnej powieki, czy nawet do kreski na górnej powiece. Ja nie przepadam za linerami, zdecydowanie wolę delikatniejszą kreskę wykonaną ciemniejszym cieniem. Choć nie byłam początkowo przekonana do zakupu tej palety to ostatecznie cieszę się, że się na nią skusiłam, bo jest naprawdę fajna, ciekawa kolorystycznie i dobrej jakości.
A co Wy sądzicie o tej paletce? A może też się na nią skusiłyście. Dajcie znać w komentarzach czy Was też przekonała, czy raczej nie będzie tą z gatunku ulubionych 🙂