Dziś całkowita nowość na rynku i nowość u mnie, jeśli chodzi o markę. MORPHE, bo o niej mowa, to dosyć młoda marka, ale ma już całkiem spore grono swoich fanów. Kiedyś można było ich kosmetyki kupić jedynie na zagranicznych stronach, od niecałych dwóch lat dostępne są w Douglasie. Marka zasłynęła głównie z palet tworzonych we współpracy ze słynnymi influencerami, takimi jak Jeffree Starr, James Charles czy Jaclyn Hill. Powiem szczerze, że kilka już razy przymierzałam się do zakupu paletki MORPHE, ale zawsze coś mnie odciągało, albo opinie, że nierówna w jakości, albo zestawienia kolorystyczne… i w końcu ja paletomaniaczka uchowałam się bez palety tej marki, aż do teraz.
A może Cola?
Gdy mignęła mi ta paletka Coca Cola x Morphe na stronie Douglasa, to pomyślałam sobie: od kiedy TooFaced w Douglasie? No wypisz wymaluj jedna z odmian słynnych „czekoladek” 🙂 A tu taka niespodzianka… No i oczywiście musiałam ją mieć 🙂 Paletka dostępna jest na stronie Douglasa w cenie regularnej 139 zł, ja nabyłam ją w weekendowej promocji – 20%, dokładając do tego darmową wysyłkę, to cenowo całkiem fajnie to wyszło.
Paletka jest pięknie wykonana, metalowe opakowanie, z wypukłymi zdobieniami, no i nie oszukujmy się do złudzenia przypomina „czekoladkę” od Too Faced. Taka sama wielkość, ilość cieni, układ cieni, jedynie gramatura pojedynczego cienia w MORPHE jest nieco większa.
W paletce mamy 18 cieni, niestety kolory są podpisane na takiej foliowej nakładce, która wiadomo – zaraz zginie, więc to akurat pomysł średnio trafiony. Cienie utrzymane są w ciepłej tonacji z dużą ilością różowych odcieni, w końcu to Cherry Coke 🙂 Jest tu 10 cieni matowych oraz 8 z błyskiem. Kolory są naprawdę przepiękne. Mam nadzieję, że na swatche’ach udało mi się to uchwycić.
Poniżej możecie zobaczyć swatche oraz opisy poszczególnych kolorów (od lewej).
Pierwszy i drugi rząd:
SWEET CRAVE – przepiękny jaśniutki złoto-różowy połyskujący cień, mięciutki, bardzo dobrze się nakłada
SO DELISH – beżowy mat, typowy „nudziak”
DESSERT FIRST – matowy ciepły średni brąz, z delikatnie różową nutą
VERY CHERRY – niesamowity kolor, taki koralowo złoty, pięknie się mieni, dobrze nakłada.
FRUITY FIERCE – piękny mat w odcieniu ciemnej wiśni, niesamowicie napigmentowany.
WILD BUNCH – kolejny niesamowity metalik, złoto-różowy z nutą brązu.
YUM YUM – piękny pudrowy matowy róż, bardzo dobrze napigmentowany.
GIMME MORE – szampański metalik z wyraźnymi drobinkami, jest nieco bardziej suchy niż inne cienie metaliczne w palecie i niestety trochę się osypuje
GLAM POP – złoto-różowy metalik
BING IT ON – zgaszony metaliczny róż
WITH A TWIST – mocny metaliczny róż
ALL IN – ciemny brązowo-bordowy mat
Ostatni rząd:
REFRESH SESH – jaśniutki beżowy mat
PRETTY PLEASE – jasny złoto-różowy metalik, zbliżony bardzo do GLAM POP
LIGHTHEARTED – matowy zgaszony róż
SATISFACTION – różowo-fioletowy mat
PIT HAPPENS – matowy średni, ciepły brąz
SUNDAE FUNDAE – ciemny matowy brąz, z delikatną nutą czerwieni
Jest to moje pierwsze spotkanie z marką MORPHE, ale jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona kolorystyką i jakością cieni. Paleta Cherry Coke jest naprawdę bardzo ciekawie skomponowana, a niektóre kolory są wręcz niespotykane. Maty są mięciutkie, bardzo dobrze napigmentowane, świetnie się blendują i nie osypują się. Jeśli chodzi o błyski to jak dla mnie trochę za bardzo są do siebie zbliżone kolorystycznie cienie GLAM POP i PRETTY PLEASE. Tak naprawdę gdyby nałożyć je obok siebie na powiekę to przejście byłoby tak mało widoczne, że wyglądałyby jak ten sam cień. W miejsce jednego z nich spokojnie mógłby być włożony błysk nieco bardziej wpadający w beż, bo tak w zasadzie wszystkie połyskujące cienie są w odcieniach różu. Gdy się chce skorzystać tylko znajdujących się w paletce brązów to takiego beżowo-brązowego błysku brakuje. No i jeśli chodzi o cień GIMME MORE to ma tendencje do lekkiego osypywania się i raczej widać tu drobinki niż sam kolor. To moje jedyne zastrzeżenia do całej palety. Dla miłośniczek makijaży w odcieniach różu będzie to nie lada gratka, ale jednak radzę przełamywać te róże znajdującymi się w palecie brązami. Są one naprawdę momentami intensywne i można sobie zafundować oczy jak u królika, bazując na samych różowych odcieniach. A Wam jak się spodobała ta propozycja od Coca Coli i MORPHE? Dajcie znać w komentarzach 🙂