Dziś przychodzę do Was z mega słodką paletką od Too Faced, a chodzi o PINKER TIMES AHEAD. Paletka pojawiła się w sprzedaży w okolicy minionych Walentynek i nie od razu byłam przekonana, że muszę ją mieć. Ponieważ jeszcze dość sporo palet leży w szufladzie i czeka na opisanie i zrecenzowanie, to wtedy gdy ta nowość od Too Faced pojawiła się na rynku, stwierdziłam że na razie sobie ten zakup odpuszczę. Ja… paletomaniaczka… odpuściłam zakup nowej palety… niesamowite 🙂
Ostatnio jednak przymierzałam się do zakupu kolejnej nowości na toofaced.eu, a że miałam kod rabatowy to wrzuciłam te dwie najnowsze paletki do koszyka i tym sposobem obie znalazły się u mnie. Paletka PINKER TIMES AHEAD oczywiście niedługo po tym jak pojawiła się na stronie toofaced.eu znalazła się również w sprzedaży w polskiej Sephorze. Tu jest około 15 zł droższa niż na europejskiej stronie Too Faced.
Podobne wyglądem i ilością cieni palety już wcześniej Too Faced miało w swoim asortymencie. Była to m. in. Too Femme Ethereal opisana już wcześniej na blogu tutaj oraz urocza „misiowa” Teddy Bare, którą również posiadam, ale recenzji się nie doczekała.
Paletka posiada kartonowe opakowanie w kolorze pudrowego różu ozdobione wypukłymi napisami. W środku znajdziemy 14 cieni: 6 matowych, 7 metalicznych i jeden mat z drobinkami. Dwa z cieni: SUNDAY FUNDAY oraz GOOD VIBES ONLY są dwukrotnie większe od pozostałych. Gdy tego typu palety od Too Faced trafiły do sprzedaży, od razu pojawiły się zarzuty, że cienie są dużo mniejsze od klasycznych „czekoladek”. Mnie to kompletnie nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Przy tej ilości palet, które posiadam i tak żadnej nie zużyję „do zera”, tak więc mniejsza gramatura cieni jest dla mnie jak najbardziej na plus.
Nazwa palety nasuwa nam kolorystykę jakiej możemy się spodziewać w środku. W większości są to róże i fiolety, ale mamy tu też dwa wyjątki od tej reguły i są to: intensywnie niebieski metaliczny cień o nazwie FLIRT oraz jasnooliwkowa metaliczna zieleń ALL THE FEELS.
Poniżej tradycyjnie znajdziecie swatche oraz opisy cieni znajdujących się w paletce.
Od góry:
SUNDAY FUNDAY – piękny złoty metalik z wyraźnymi drobinkami
COTTON CANDY – opalizujący na złoto metaliczny róż
GOOD TROUBLE – zgaszony matowy koral
GIRL’S GIRL – chłodny metaliczny róż
POP THE BUBBLY! – jasny, bardzo intensywny koralowy mat
ROSE OVER BROS – jasna matowa lawenda
HAPPY CAMPER – matowy brudny róż z drobinkami
LOVE & LIGHT – jaśniutki matowy beż z delikatną różową poświatą, bardzo dobrze napigmentowany
CATCHING FEELINGS – jaśniutki różowy metalik
ALL THE FEELS – piękny jasny złoto-oliwkowy metalik
FREE SPIRIT – intensywna matowa fuksja
CHOOSE JOY – chłodna metaliczna lawenda
FLIRT – piękny niebieski metaliczny cień
GOOD VIBES ONLY – jasny mat w kolorze pudrowego różu
A teraz moje wrażenia… Hmmmm… No cóż… Paleta jest niewątpliwie piękna, słodka jak landrynka, ale piękna. Maty są dobrze napigmentowane, nie za mocno, nie za słabo, tak w sam raz. Nie robią plam i bardzo dobrze się blendują. Szczególnie pozytywnie zaskakują te dwa najjaśniejsze maty w palecie: LOVE & LIGHT oraz GOOD VIBES ONLY. Często z takimi jasnymi cieniami w paletach jest problem, bo mają tak słaby pigment, że w zasadzie nie robią nic. Te są naprawdę świetne. Niestety musicie mieć świadomość, że tą paletą nie wykonacie w zasadzie żadnego innego makijażu poza różowym. Tak, ja wiem, to w końcu PINKER TIME… ale brakuje mi tu choć jednego beżu lub brązu dla przełamania. Żeby nie było, ja bardzo lubię makijaże w różowej tonacji, ale jednak wolę jak gdzieś to jest zrobione na beżowym podkładzie lub przełamane brązem. Tutaj, nawet te cienie, które w palecie wydają się być beżowe czy brązowe, to i tak po nałożeniu na powiekę okazują się być w odcieniach różu. Gdy malowałam się to paletą po raz pierwszy, to żeby nie posiłkować się cieniami z innych palet, użyłam brązowej kredki. Dostałam w gratisie do tego zamówienia piękną brązową kredkę z serii KILLER LINER w odcieniu KILLER CHOCOLATE. Kredka była na tyle miękka i tak dobrze się nakładała i blendowała, że udało mi się przeciągnąć ten makijaż nieco w stronę brązu, a piękny złoty metaliczny SUNDAY FUNDAY zneutralizaował mi nieco te róże od wewnętrznego kącika oka. Wyszło to wszystko razem naprawdę pięknie, ale trochę musiałam się nakombinować. Wolałabym zdecydowanie, żeby w paletce znalazł się choć jeden brąz lub beż, np. zamiast tego metalicznego niebieskiego FLIRTU. Choć jest to cień niewątpliwie przecudnej urody, to dla mnie kompletnie nieprzydatny. Nie używam w ogóle tego typu chłodnych niebieskich odcieni w makijażu, więc będzie to zapewne cień niewykorzystany.
Jeśli lubicie różowe makijaże to ta paletka jest jak najbardziej dla Was. Jest naprawdę bardzo dobrej jakości, nie ma się do czego przyczepić. Błyski są również bez zarzutu, bardzo dobrze się nakładają zarówno palcem, jak i pędzlem na mokro, a glitter primer jeszcze piękniej je podbija. Paletka na pewno zostanie ze mną ze względu na moją miłość do palet Too Faced, ale czy będę do niej często zaglądać? A Wy co sądzicie o takich „monotematycznych” paletach? Lubicie paletki w jednej tonacji, czy wolicie mieć większy wybór cieni? Dajcie znać w komentarzach 🙂