Huda Beaty Glowish

Dziś przychodzę do Was z pudrem brązującym marki HUDA. Puder ten nosi nazwę GLOWISH i jak zapewnia producent, w jego składzie znajduje się aż 90% składników naturalnego pochodzenia. Ja mam odcień 03 Tan Light. Dostępnych jest w sumie 5 odcieni, mój jest tak akurat pośrodku gamy kolorystycznej. Puder zakupiłam w Sephorze, a jego regularna cena to 159 zł. Cena taka sobie, bo w podobnej cenie przy dobrej promocji można już kupić całą paletkę do konturowania.

W opisie znajdziemy obiecujące informacje, że „Hipnotyzujące zestawienie dwóch odcieni pozwoli Ci uzyskać wspaniały złocisty efekt, jak tuż po zejściu z plaży. Wystarczy kilka pociągnięć pędzlem, aby wymodelować i podkreślić twarz”.

Obietnice obietnicami, w opisach zawsze brzmi to wszystko pięknie, a potem… rozczarowanie… Dlaczego więc akurat zdecydowałam się na ten bronzer? Hmmm… Ja ogólnie z bronzerami mam problem. Lubię chłodne odcienie, ale mam dość ciemną karnację i muszę mieć taki raczej ciemniejszy kolor, żeby było go widać i żeby spełniał swoją funkcję, czyli nadawał się do konturowania. Niestety ciemne bronzery w chłodnych tonacjach mają tendencję do robienia plam, a tego bardzo nie lubię. Nagromadziłam już tych bronzerów całkiem sporo, mam takie solo i w paletach do konturowania, a tak w zasadzie z żadnego nie jestem tak do końca zadowolona. Albo są za ciepłe, albo robią plamy i nie rozcierają się do mgiełki, a takie właśnie „mgiełki” lubię najbardziej 🙂

Huda Beaty Glowish

Szukałam więc w miarę chłodnego bronzera, niezbyt ciemnego, ale żeby był u mnie widoczny i dawał delikatną mgiełkę na policzku. Konsultantka w Sephorze wybrała dla mnie kilka propozycji, a ostatecznie zdecydowałam się właśnie na Hudę, gdyż ten bronzer, w tym właśnie odcieniu wypadał najchłodniej. Jest to puder typu „mozaika”, czyli kilka odcieni w jednym, które łączą się ze sobą podczas nakładania. Podobno każda kompozycja jest unikalna i nie ma dwóch identycznych bronzerów 🙂

Poniżej możecie zobaczyć jak mój odcień prezentuje się na skórze.

Czy było warto? Nie jest to może aż tak chłodny odcień jakbym sobie tego życzyła… Ale puder jest tak aksamitny, że rzeczywiście nakłada się i rozciera wprost bajecznie. Ma odpowiedni odcień do mojej karnacji, można go też bardzo fajnie budować, dzięki czemu da radę nawet przy opalonej buzi. Ogólnie jestem bardzo z niego zadowolona i myślę, że do czasu znalezienia ideału (oby to kiedyś nastąpiło) stanie się moim ulubieńcem. Ma też całkiem rozbudowaną, jak na tego typu kosmetyki, gamę odcieni, więc myślę, że każda z pań dopasuje odcień do swojej karnacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *