Korektor Dior, korektor Lancome, korektor Estee Lauder

Im jestem starsza, tym częściej dochodzę do wniosku, że idealny korektor pod oczy nie istnieje 🙁 Trzeba się z tym pogodzić i jakoś żyć z tym niedostatkiem, próbując oczywiście znaleźć coś, co choć trochę jest do tego ideału zbliżone. Niestety te próby często kończą się uboższym portfelem i co najmniej kilkoma nabytkami, z którymi nie bardzo wiemy co zrobić. Pół biedy jeśli można ich używać na inne niedoskonałości na twarzy, co jednak jeśli kolor nie pasuje. Przecież z reguły pod oczy wybieramy jaśniejsze korektory… W tym poście przedstawię Wam jak wyglądały moje poszukiwania i na czym w końcu stanęło.

korektory pod oczy

Najpierw byłam zdecydowaną zwolenniczką kremowych produktów, bo wiecie – nie wysuszają tak skóry pod okiem… jak się je przypudruje to jest niby lepiej niż w przypadku takich „niekremowych”, itp. itd. Przeszłam przez przeróżne marki: KVD, Clinique, Tony Moly, ze trzy odmiany Benefitu… I tak trafiłam na Radiant Creamy Concealer z NARS. Polecono mi odcień Creme Brulee, miał jak to zwykle w obietnicach bywa, być świetny na skórę pod oczami, nie wchodzić w linie i w ogóle być super. Niestety był to produkt bardzo kapryśny. Zdarzało się, że dzień po dniu, pomimo używania tej samej pielęgnacji i takiego samego rytuału nakładania, potrafił się nieładnie ułożyć, zrolować i nadawał się tylko do zmycia, choć dzień wcześniej wszystko było OK. No i nie był on jednak tak idealny jak miał być. Wchodził w linie, ale po delikatnym przypudrowaniu, scaleniu potem wszystkiego mgiełką po zakończonym makijażu, nie było dramatu. Jednak to nie było to…

Potem pojawił się w końcu na polskim rynku wyczekiwany Lancome Teint Idole Ultra Wear All Over Concealer. Kiedy można było go już dorwać stacjonarnie żeby dobrać kolor, to poczyniłam odpowiedni zakup. Ten korektor miał być jeszcze wspanialszy niż tamten, jeszcze bardziej nie wchodzić w zmarszczki i linie, no po prostu ach i och! Zakupiłam odcień 01, z takimi lekko żółtymi tonami, bo tym razem usłyszałam od konsultantki, że taki odcień lepiej się sprawdzi pod oczami. Kolor był w porządku, ładnie się stapiał ze skórą, ale tylko kolor. Reszta pozostawiała wiele do życzenia. Wchodził w linie i to tak skutecznie, że nawet nie można się go było stamtąd pozbyć, o tyle był tylko lepszy, że nie był tak kapryśny, zawsze nakładał się identycznie i nie powodował sensacji po nałożeniu.

Kolejną sprawą jest też problem pudrowania korektora pod oczami… pudrować czy nie pudrować?… jak pudrować to pudrem matującym czy rozświetlającym? Tych pudrów też trochę przerobiłam… były takie specjalnie dedykowane pod oczy, choćby Laura Mercier i te których używam na całą twarz, było też mieszanie takiego i takiego… i za każdym razem miałam wrażenie, że jest do bani. Może to już po prostu jakaś obsesja była?… Nie ma idealnego korektora… nie ma idealnego pudru… jak żyć???

W końcu spłynęło na mnie olśnienie. Może ja jednak pudrować nie będę… Zakupiłam kolejne dwa korektory, tym razem mocno kryjące i nazwijmy je – zastygające. Odcień dobrałam stacjonarnie, bo były to korektory raczej z tych górnych półek cenowych, żeby znów nie wylądowały w szufladzie z powodu źle dobranego koloru i do dzieła! Tymi nabytkami były: Lancome Teint Idole Ultra Wear (znów :), ale tym razem wersja Camouflage w odcieniu 025 Beige Lin oraz Estee Lauder Double Wear Stay-In-Place w odcieniu 2W. Obydwa kolory mają delikatnie żółtawy odcień i są niemal identyczne. Są to korektory bardzo mocno kryjące, choć mam wrażenie, że Camouflage z Lancome jest bardziej kryjący niż ten Estee Lauder. Można ich użyć naprawdę minimalną ilość, ale jeśli trzeba dołożyć to nie ma z tym najmniejszego problemu. No i ja ich NIE PUDRUJĘ!!! Ponieważ puder nakładam na twarz wilgotną gąbeczką to po prostu gdy już skończę pudrowanie twarzy, „przeciągam” odrobinę gąbeczką po skórze pod oczami, praktycznie jest ona już wtedy bez pudru i na tym koniec. Po zakończonym makijażu całość „scalam” jeszcze mgiełką nawilżającą i jest naprawdę całkiem fajnie. Myślę, że idealnie to już po prostu nie będzie, bo jednak wiek robi swoje, ale jest nieźle 🙂

 Lancome Teint Idole Ultra Wear

 Estee Lauder Double Wear Stay-In-Place

W zestawieniu tym znalazł się jeszcze jeden korektor. Jest to DIOR Forever Skin Correct. W odróżnieniu od podkładu z tej serii (ale o tym może w innym poście) ten korektor jest naprawdę dobry. Jest mocno kryjący i dobrze sprawdza się zarówno pod oczami, jak i na twarzy. Ja mam niestety dość ciemny odcień, bo dobierałam go do podkładu, ale myślę że latem przy mocniej opalonej buzi będę go używać również pod oczy. Wygląda fajnie, również go nie pudruję i jest OK.

DIOR Forever Skin Correct

Poniżej możecie zobaczyć swatche opisanych korektorów. Ten pierwszy Lancome od lewej to Teint Idole Ultra Wear All Over Concealer – ten korektor ciemnieje. Drugi Lancome to Camouflage. Choć obydwa korektory Lancome są w tym samym odcieniu (tylko różnie się te kolory nazywają), to Camouflage wygląda na jaśniejszy, bo on nie oksyduje.

A jak wygląda u Was kwestia korektora pod okiem? Miałyście podobne przeboje, zanim Wam się udało znaleźć coś odpowiedniego? A może znalazłyście ten idealny? Dajcie znać w komentarzach, chętnie go wypróbuję 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *