Zachęcona świetną jakością pierwszej w mojej kolekcji palety z MORPHE (recenzję MORPHE X CHERRY COKE możecie znaleźć tutaj), postanowiłam rozejrzeć się za kolejną. Akurat pojawiła się nowość od Jaclyn Hill w kolorach, no nie ukrywajmy, takich wybitnie „moich”, czyli wszelakie odcienie brązu. Oczywiście mam takich palet na pęczki, ale czemu by nie zaopatrzyć się w kolejną 🙂 Paleta nie miała powalającej ceny, można ją zakupić w Douglasie za 89,99 zł, z dodatkową zniżką -20% wyniosła mnie niewiele ponad 70 zł. Paletka ma obiecującą nazwę DIVINE NEUTRALS, ale czy rzeczywiście będzie taka boska?
Opakowanie jest kartonowe, minimalistyczne, w kolorze zgaszonego różu, lekko cieniowane, ozdobione jedynie złotymi napisami. Wewnątrz znajduje się spore lusterko. W palecie mamy 12 cieni: 5 o wykończeniu matowym, 1 satynowy oraz 6 z błyskiem. Paletka utrzymana jest w brązowej tonacji i jak dla mnie nie jest ona w całości neutralna.
Cienie podzielone są na dwa rzędy: w górnym znajdziemy maty i najjaśniejszy lekko satynowy odcień, w dolnym rzędzie znajdują się cienie o metalicznym wykończeniu.
Poniżej znajdziecie swatche oraz opisy poszczególnych cieni z paletki.
CHIC HAPPENS – jaśniutki, bardzo dobrze napigmentowany, lekko satynowy beż, pięknie będzie się prezentował pod łukiem brwiowym lub do rozjaśnienia wewnętrznego kącika oka
JUST BARELY – jasny matowy beż w odcieniu nude, dobrze sprawdzi się jako kolor bazowy na całą powiekę
GOOD VIBES – typowy nudziakowy matowy beż, dla mnie raczej w ciepłym odcieniu
BOOKED – średni brąz o matowym wykończeniu, również dosyć ciepły, przynajmniej w moim odczuciu
BOO BEAR – dość ciemny neutralny matowy brąz
CINNAMON ROLL – bardzo ciemny matowy brąz w odcieniu gorzkiej czekolady
AWE LUXE – piękny jaśniutki szampański metalik
BIRTHDAY SUIT – intensywne złoto z delikatną brzoskwiniową nutą
DRIPPIN’ – metalik w kolorze starego złota
RISQUE BUSINESS – pięknie mieniący się na złoto bordowy brąz
STRIP TEASE – złoto-brązowy
EXPOSED – chłodny brązowo-oliwkowy metaliczny odcień
A teraz moje wrażenia na temat paletki… Kolory w tej palecie są naprawdę przepiękne, świetnie się uzupełniają i idealnie do siebie pasują. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie ten jaśniutki, delikatnie satynowy beż, bo jest naprawdę świetnie napigmentowany i ładnie go widać powiece. Używam go nawet przy makijażach wykonywanych innymi paletami, gdzie takiego jasnego beżu nie ma. Jeśli chodzi o cienie metaliczne to są one po prostu bajkowe. Świetnie się nakładają i długo utrzymują na powiece, mają przepiękne odcienie i naprawdę choćby dla samych tych metalików warto kupić tę paletę. Natomiast maty… no cóż… są na pewno świetnie napigmentowane i dobrze widoczne. Nie mogę też powiedzieć, że są złe, ale nie są to cienie z gatunku tych, które dosłownie blendują się same. Trzeba się nad nimi trochę napracować, zwłaszcza nad odcieniami BOOKED i BOO BEAR. Ale jeśli macie trochę wprawy i dobre pędzle to naprawdę mogę z czystym sumieniem tę paletę polecić 🙂